Wreszcie lato. Tradycyjnie już zwialiśmy na Jurę jeszcze przed zakończeniem roku szkolnego – Kostek tak jak w zeszłym roku odbierze świadectwo we wrześniu. Prawie rodzina patologiczna. W tym przypadku „prawie” robi na szczęście różnicę.
Dwa długie weekendy zaowocowały przyzwoitymi wynikami,mimo mało korzystnych warunków – raz burza, raz upał, że nie wiadomo gdzie się schować.
Padł mój nowy maks o jakże pięknej nazwie „Nieznośna lepkość odbytu” VI.2+ w Mirowie. Nie wiadomo co autor tej drogi przeżywał w trakcie jej pierwszego prowadzenia. Można się tylko domyślać. Mnie na szczęście podobne emocje nie były dane. Droga puściła zaskakująco łatwo, już w drugiej próbie, pewnie po części dlatego, że ktoś przede mną pozostawił poznaczone chwyty. Znacznie ułatwiło mi to zadanie, odbierając jednocześnie mnóstwo frajdy.
Kostek umacnia się w prowadzeniach kolejnych VI.1′ek. Tym razem padły aż trzy, w tym jedna flashem. Dwie w Mirowie – „Re re osiem” RP i ”Fuks” FL, oraz „Bojownicy Zamku” RP na Ganku Ewy pod Olsztynem. Bojownicy Zamku to droga, która swoim charakterem bardzo mu odpowiada – przewędkował ją w pierwszej próbie już rok temu, teraz także w pierwszej próbie ją poprowadził. Zabrał się także za Rzędkowicką klasykę – Bader Mainhoff – do poprowadzenia zabrakło tylko odrobiny czasu, już niebawem wrócimy.
Wreszcie zawitaliśmy też w podkrakowskie dolinki. Dupa Słonia nie była jednak łaskawa, Prawy Meningitis za VI.2+/3 zrzucał przez cały czas mnie, Kostka i Zuzkę w niemalże tym samym miejscu – w okapiku przed ostatnią wpinką, gdzie trudności już miało nie być! Królestwo dla tego, kto mi powie jak do klamki nad okapem sięgnąć lewą ręką…
Pełna lista pokonanych dróg w kapowniku
No Comments