Wreszcie doczekaliśmy się jednego dnia względnie przyzwoitej pogody na Jurze. Nie mogliśmy więc przepuścić tej okazji. Miało być słonecznie i w miarę ciepło, było pochmurno i dość chłodno. Po długiej zimie nie zraziło nas to jednak wcale i bawiliśmy się świetnie. Za cel obraliśmy sobie Łutowiec – licząc na to, że ta odrobina słońca osuszy skały na tyle by można się wspinać. Niestety okazało się, że na podobny pomysł wpadło przynajmniej kilkanaście osób i najbardziej wysuszone drogi były oblegane jak w długi weekend majowy.
Ciężko przepracowana zima na ściance przyniosła efekty. W przeciągu kilku godzin padło kilka ładnych dróg w całkiem przyzwoitej cyfrze.
Kostek poprowadził swojego max’a OSem (Warszawski Szczyt VI+) i przewędkował przepiękny i trudny Oktoberfest VI.1+/2 do tego dołożył długie Minogi za V+ (PP) i Łyk Szczęścia za V (RP). Ja wyrównałem w pierwszej próbie swój ubiegłoroczny najlepszy wynik na drodze Prostowanie Minóg (VI.1+/2 RP) i stoczyłem niezwykle wyrównaną, lecz przegraną, walkę o OS na drodze Białe noce VI.2. Dla Stasia w okolicy Knura nie ma dróg więc głównie wspinał się na okolicznych „bulderkach”.
I tylko Sobanka, przez kontuzjowane kolano, musiała obejść się smakiem…
Galeria z wyjazdu:
Pełny niedzielny urobek w kapowniku.
Może spróbujecie – jest na FB konkurs „Dzieciak Potrafi” dla uzdolnionych dzieciaków – nagrodą jest stypendium na dalszy rozwój:
https://www.facebook.com/DzieciakPotrafi?fref=ts
pzdr
Tomek
„Mali Wspinacze”